EN

7.10.1973 Wersja do druku

Norwidowe miniatury

Można się naturalnie długo sprzeczać: był czy też nie był Norwid naszym narodowym wiesz­czem numer cztery... Nie podlega wszelako dyskusji, iż był twórcą wybitnym, a nawet wielkim. Tyle tylko, że wielkości owej nie należy szukać w niezbyt bogatej (w konfrontacji ze Słowackim choćby) ilościowo, a także mniej ważkiej (jeśli zestawić ją z "Dzia­kami" czy "Nieboską") dramatopisarskiej twórczości poety. Do­wodem wielkości nie są zaś na-pewno okruchy i miniatury sce­niczne, zaprezentowane ostatnio na scenie kameralnej Teatru Pol­skiego. Wiem, trudno jest grać Norwida. Można bowiem w nastrojach i po­etyckościach zagubić to co w dziele jego bodaj najcenniejsze - dystans i gorzką, mądrą ironię. Można też - stawiając właśnie na ironię - pogrzebać rzecz wca­le nie miałką, poezję. Dzisiejszy widz ma prawo nie interesować się plotką biograficz­ną, trzeba wyeksponować to co w próbach dramatycznych Norwi­da żywe, co trafia do wrażliwo�

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Norwidowe miniatury

Źródło:

Materiał nadesłany

Słowo Polskie nr 238

Autor:

Bogdan Bąk

Data:

07.10.1973

Realizacje repertuarowe