W ŁODZI JAK W HOLLYWOOD. Z "Włoszki w Algierze" Michał Znaniecki zrobił parodię filmowego melodramatu, ale oryginał Rossiniego jest o wiele bardziej zabawny Obok Mariusza Trelińskiego i Krzysztofa Warlikowskiego jest naszym trzecim eksportowym reżyserem operowym. Ale w przeciwieństwie do nich Michał Znaniecki ma jeszcze czas oraz propozycje, by działać w kraju. Miesiąc po warszawskiej "Łucji z Lammermooru" w Teatrze Wielkim w Łodzi przygotował kolejną premierę. Oglądając tam "Włoszkę w Algierze", trudno się jednak oprzeć wrażeniu, że chyba za dużo pracuje. Umiejętności mu nie brakuje, wie na przykład, jak zaprojektować zabudowę sceny, by dekoracje nie tłumiły głosów śpiewaków. Pomysłów ma zaś w nadmiarze, ale w przypadku dzieła Rossiniego ilość nie przeszła w jakość. Tłok na scenie Powstała w 1813 r. "Włoszka w Algierze" to arcydzieło opery komicznej. Ma tak zabawną i pełną gagów akcję, że nie trzeba niczeg
Tytuł oryginalny
Nieme kino zamiast opery
Źródło:
Materiał nadesłany
Rzeczpospolita nr 101