Sopocką inscenizacją Niemców zobaczyłem kilka miesięcy po jej premierze właściwie przypadkiem. Tak to już jest, że spektakle z kanonu lektur szkolnych traktowane są przez sprawozdawców (apriorycznie i często krzywdząco) jako produkcje drugorzędne, w najlepszym przypadku poprawne, wyzute z artystycznych ambicji i mające nade wszystko podreperować kasę przez sprzedaż biletów szkołom. Dramat Leona Kruczkowskiego, grany na popołudniówce, dość przypadkowo znalazł się w programie mojego kilkudniowego pobytu w . Trój-mieście; trudno było spodziewać się, iż okaże się spośród kilku obejrzanych przeze mnie spektakli najciekawszy. Reżyser Krzysztof Gordon pragnął nade wszystko uciec od obowiązującego kanonu inscenizacyjnego Niemców: od dyskursywności, publicystyczności, od obyczajowo-historycznego weryzmu realiów. Trzy sceny składające się na pierwszy akt Gordon rozegrał w ciemnawej, spelunkowej knajpie nur fur Deutsche, w której pijanym władcom
Źródło:
Materiał nadesłany
Teatr, nr 4