Nie jest to właściwie sztuka, tylko skecz, rozdęty do rozmiarów komedii. Opiera się na jednym, zresztą nawet niezłym pomyśle: stary, poczciwy buchalter ma stanąć do wielkiej gry, jednego z owych quizów, czy zgaduj-zgaduli, które przez kilka lat pasjonowały rodaków. Co prawda fala zainteresowania tymi konkursami raczej ostatnio opada, ale Krzysztof Gruszczyński podpatrzył trafnie śmieszność samego zjawiska. Stąd kilka dobrych dowcipów i zabawnych sytuacji w pierwszej części sztuki, tym lepiej trafiających do widzów, że podają je lekko i dowcipnie bardzo dobrzy aktorzy. Cóż z tego, kiedy nie ma tu materiału na pełny spektakl i im dalej, tym bardziej wieczór się dłuży, mimo że całość nie trwa nawet (razem z przerwą) dwóch godzin. Gruszczyński usiłuje ratować się w drugim akcie pretensjonalną pseudo-filozofią. Że to niby cały świat jest wielką grą, że człowiek musi zawsze odpowiadać na jakieś pytania, że odpowiedzi
Źródło:
Materiał nadesłany
Trybuna Ludu nr 39