EN

7.10.1976 Wersja do druku

Nie przyjdzie na pewno

SPORA porcja pesymizmu: "Przyjdzie na pewno" 0'Neilla, "Leonce i Lena" Büchnera, "Staroświecka komedia" Arbuzowa. Ale tylko w sztuce amerykań­skiego klasyka bezwyjściowość na miarę tragedii - a "Przyjdzie na pewno" jest przecież tragedią, jak kilka innych sztuk twórcy "Zmierzchu długiego dnia" - za­czyna i również kończy sztukę. W dwóch pozostałych pojawia się tzw. happy end, w który jednak nie wierzymy, bo taka jest wew­nętrzna logika obu utworów. "Przyjdzie na pewno" kojarzy się zewnętrznie z "Na dnie" Gor­kiego: podobne środowisko ludzi wykolejonych, wyrzuconych na wegetatywny margines życia, skazanych nieodwołalnie na swój nieodwracalny już los, wbrew beznadziejnej nadziei i żałosnym, kłamliwym złudzeniom. I postać centralna obu dzieł o pozorach, zbieżności: tam wędrowiec Łuka, który podsyca w ludziach wczo­rajszych, już w nieludziach, te beznadziejne nadzieje na lepszy los i lepszy świat, tu - komiwo­jażer Hickey, który usiłuje z

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Źródło:

Materiał nadesłany

Słowo Powszechne nr 228

Autor:

Stefan Polanica

Data:

07.10.1976

Realizacje repertuarowe