EN

2.09.1984 Wersja do druku

Nie przeciw, czyli za

W Berlinie grano "Niemców" Leona Kruczkowskie­go pod tytułem "Sonnenbruchowie". Dziwne? Chyba nie. Tytuł dla nas oczywisty i prosty tam, za Łabą brzmiał niepokojąco jednowymiarowo. Tutaj wydarze­niem była wielowymiarowość obrazu sąsiedniego na­rodu, tam dramat zrozumiano - i słusznie - jako oskarżenie. Właśnie ta druga wartość pozostała, nie rozmyła się w interpretacyjnych sporach, nie wyblakła wśród dzieł epigonów. "Niemcy" są oskarżeniem, i tylko po to warto ten dramat dzisiaj grać. Jest on o Niemcach, ale przede wszystkim jest o ludziach, ludzkich postawach wobec zła. Mógłby więc nazywać się "Sonnenbrucho­wie", to mało istotne. Wymowa pozostaje ta sama, to samo oskarżenie. W Teatrze na Woli przedstawienie rozpoczyna głoś­ny motyw z "Walkirii" Wagnera. Ostre światło wydoby­wa z mroku biało-czarno-czerwoną swastykę. Niemcy triumfują. Jesteśmy w domu profesora Sonnenbrucha. Tego Sonnenbrucha, który Hitlera i jego triumfów nie akcep

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Nie przeciw, czyli za

Źródło:

Materiał nadesłany

Stolica Nr 36

Autor:

Magdalena Pawlicka

Data:

02.09.1984

Realizacje repertuarowe