W Berlinie grano "Niemców" Leona Kruczkowskiego pod tytułem "Sonnenbruchowie". Dziwne? Chyba nie. Tytuł dla nas oczywisty i prosty tam, za Łabą brzmiał niepokojąco jednowymiarowo. Tutaj wydarzeniem była wielowymiarowość obrazu sąsiedniego narodu, tam dramat zrozumiano - i słusznie - jako oskarżenie. Właśnie ta druga wartość pozostała, nie rozmyła się w interpretacyjnych sporach, nie wyblakła wśród dzieł epigonów. "Niemcy" są oskarżeniem, i tylko po to warto ten dramat dzisiaj grać. Jest on o Niemcach, ale przede wszystkim jest o ludziach, ludzkich postawach wobec zła. Mógłby więc nazywać się "Sonnenbruchowie", to mało istotne. Wymowa pozostaje ta sama, to samo oskarżenie. W Teatrze na Woli przedstawienie rozpoczyna głośny motyw z "Walkirii" Wagnera. Ostre światło wydobywa z mroku biało-czarno-czerwoną swastykę. Niemcy triumfują. Jesteśmy w domu profesora Sonnenbrucha. Tego Sonnenbrucha, który Hitlera i jego triumfów nie akcep
Tytuł oryginalny
Nie przeciw, czyli za
Źródło:
Materiał nadesłany
Stolica Nr 36