EN

14.03.1988 Wersja do druku

Nie poprawiać Fredry!

ZNACIE? To posłuchajcie? Znacie? To zobaczcie raz je­szcze. Tak chyba można by reklamować komedię Fre­dry "Damy i huzary". I tak mógł­by robić Teatr Dramatyczny w Gdy­ni, gdyby nie kilka "ale". Rozpra­wię się z nimi od razu, bo wszyst­ko co poza tym, warte jest pochwa­ły. A jak z tego wyjdzie przedsta­wienie, widzowie i tak osądzą sami. Pierwsze "ale" to scenografia Woj­ciecha Zembrzuskiego. Mówiąc, oględnie, niepiękna. Scena, niewiel­ka przecież, gdyńskiego teatru za­gracona jest do granic wytrzyma­łości, zaśmiecona dosłownie (walającą się słomą) i w przenośni, "wy­kończona", koszmarnym boćkiem na strzesze, kawałkiem równie przera­żającego świniaka i krowim łbem, łyskającym przestraszonym okiem. Przez cały ten bałagan biegną kła­dki i kładeczki nad wyciętym z ce­raty bajorkiem albo, mówiąc mniej oględnie, gnojówką, w którą akto­rzy w zależności od tego, czy bar­dziej przejęci są tym co mówią, czy też tym, co r

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Nie poprawiać Fredry!

Źródło:

Materiał nadesłany

Wieczór Wybrzeża nr 51

Autor:

Grażyna Zubrzycka

Data:

14.03.1988

Realizacje repertuarowe