EN

22.10.2001 Wersja do druku

Nie ma jak w domu

- Chyba pójdę się położyć - te słowa niczym refren powtarzają bohaterowie sztuki Jona Fosse, która w sobotę miała premierę na Scenie Kameralnej Teatru Polskiego. W ten sposób zagłuszają prawdziwe uczucia. Zupełnie jak w przeciętnej rodzinie. Tyle że spektakl Tomasza Mana nie­co trąci sztucznością. "Imię" jest dramatem niezwykle kameralnym, wręcz ascetycznym. Nie ma tu zbędnych słów, gestów, przed­miotów. Jakbyśmy zajrzeli na chwilę przez okno do jednego z mieszkań. (Któż z nas nie miał kiedyś ochoty te­go zrobić?). A tam rodzina jakich wiele. Schoro­wana, gadająca o byle czym Matka (Halina Śmiela-Jacobson). Milczący, wiecznie zmęczony Ojciec (Edwin Petrykat). I dorastające córki, które wciąż stwarzają problemy. Starsza wróciła właśnie po roku do domu i jest w dziewiątym miesiącu ciąży. Nie wie, co ze sobą zrobić. Nienawidzi sie­bie i tego domu. Czuje, że ojciec dziecka raczej jej nie kocha. A na stwierdzenie, że ona wkró

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Nie ma jak w domu

Źródło:

Materiał nadesłany

Słowo Polskie nr 247

Autor:

Mariola Szczyrba

Data:

22.10.2001

Realizacje repertuarowe