"Napis" w reż. Macieja Englerta w Teatrze Współczesnym w Warszawie i w reż. Anny Augustynowicz w Teatrze Współczesnym w Szczecinie. Piszą: Jacek Sieradzki
i Tadeusz Nyczek w Przekroju.
W Szczecinie i Warszawie prawie równolegle odbyły się polskie premiery "Napisu" Géralda Sibleyrasa. Mocne uderzenie na koniec roku. Może to i bulwar. Z pozoru lekka, dobrze skrojona sztuka z błyskotliwym dialogiem i jasną tezą. Czy to źle? Heroldowie teatralnej nowoczesności gardzą takim repertuarem - konwencjonalnym i wyzbytym artystycznych lewitacji. Krzywdzą gatunek, w którym prócz lukrowanej waty zdarzają się teksty łączące komizm z mądrą obserwacją. Ba, społecznym ostrzeżeniem. Ładnie opakowanym, ale niekoniecznie mniej trafnym od porykiwań modnych protest spektakli. Zwłaszcza że opakowanie można z miejsca wyrzucić! Akcja "Napisu" toczy się w ciepłym gniazdku paryskiego mieszczucha, aliści reżyserka ze scenografem umieścili ją natychmiast w scenerii abstrakcyjno-neutralnej. Oto nowy lokator znajduje wyryte w windzie swoje nazwisko wraz z towarzyszącym określeniem uznawanym powszechnie za obraźliwe. Odwiedza sąsiadów, próbując zrozumie