EN

21.12.2005 Wersja do druku

Nic nas nie peszy

Kochają się na zabój i równie zaciekle kłócą. W czasie tych starć padają ostre słowa. JAN PESZEK potrafi być złośliwy. MARIA PESZEK po cichu uroni łzę. A następnym razem sama nie przebiera w słowach. Jako ojciec i córka są najbliższymi przyjaciółmi. Razem grają i przeżywają emocje. Nie ma wątpliwości, że nigdynie zrobiliby sobie krzywdy.

Zrealizowali wspólnie inscenizację teatralną do debiutanckiej płyty Marii "Miasto Mania", ale tym razem to ona była szefem. Maria od lat marzyła o śpiewaniu. I zaśpiewała. Płyta sprzedaje się lepiej, niż ktokolwiek mógłby przypuszczać, a na przedstawienie teatralne, które ją ilustruje, trudno dostać bilet. GALA: Ile razy pokłóciliście się podczas przygotowania przedstawienia teatralnego do płyty "Miasto Mania"? JAN PESZEK: Maria, jako reżyser, potrzebowała "wyzwolonego" głosu z zewnątrz. Wiedziała, że powiem szczerze, jeśli coś nie będzie grało, więc zostałem jej asystentem. A konflikty pojawiały się z natury rzeczy, bo i Maria, i ja jesteśmy bardzo uparci. Starcia między nami bywają ostre, bo jestem bardzo wymagającym i trudnym partnerem - i dla dzieci, i dla kolegów z pracy. GALA: Mówi pan, nie przebierając w słowach? JAN: Tak i uwagi bywają, bolesne. Potrafię być złośliwy i powiedzieć coś, po czym Maria milknie, idzie gdzie�

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Nic nas nie peszy

Źródło:

Materiał nadesłany

Gala nr 51/52/19.12/1.01

Autor:

Marta Grzywacz

Data:

21.12.2005

Realizacje repertuarowe