EN

1.12.1963 Wersja do druku

Ni wojna, ni pokój: tertium datur

Jest kilka zdań, nad którymi zatrzymuję się ze szczególnym napięciem, gdy czytam "Wojnę i pokój" Tołstoja. To są zdania klucze, które otwierają nie tylko epopeję, lecz także Tołstojowskie rozumienie historii, jego sprzeczność podstawową, jaka rozciąga się pomiędzy irracjonalną mgławicą instynktów a jakąś, gdyby tak można powiedzieć, agresywną nadzieją wypełniającą karty tego dzieła. "Historycy zapominają, że armii Napoleona nic nie mogło uratować, dlatego że już wtedy tkwił w niej zarodek nieuniknionej klaski... Armia nigdzie nie mogła się zmienić. Poczynając od bitwy pod Borodino i grabieży Moskwy, miała już w sobie jakby chemiczne elementy rozkładu".

Pięćdziesiąt lat, jakie upłynęły pomiędzy klęską Napoleona a napisaniem pierwszych rozdziałów powieści, nie dało Tołstojowi prawa arbitralnego sądzenia, nie przywłaszczył on sobie tego prawa. Klęska zwycięzców pozostała dla niego ciemna, niemożliwa do rozstrzygnięcia zręcznym paradoksem, była losem człowieka, świata, losem, który z najzjadliwszą satysfakcją przemienia zwycięzców w pokonanych, ale równocześnie zawiera w sobie nadzieję. Nadzieję, której nigdy nie niosą łatwe zwycięstwa, ani złudzenia efektowne, ani pozór chwały. Nadzieja Tołstojowska cała jest w wysiłku, w przedzieraniu się, w zbłąkanym lecz świadomym dążeniu do światła, do jasności. Wszyscy pamiętnikarze ostatniej wojny w kraju zanotowali niebywałą i niewytłumaczalną - dwa tysiące stron to, nie jest lektura nawet na najdłuższą noc okupacyjną - popularność "Wojny i pokoju". Potem znów zapadło wokół powieści milczenie. Aż do czasu, kiedy Piscator na

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Ni wojna, ni pokój: tertium datur

Źródło:

Materiał nadesłany

"Życie Literackie" nr 48

Autor:

Zygmunt Greń

Data:

01.12.1963

Realizacje repertuarowe