EN

27.03.2000 Wersja do druku

Nasze stare tango

Aż trudno mi sobie wyobrazić, przypomnieć, o czym mogło być Mrożkowskie "Tango" 10, 20, 30 lat temu... Przecież to jest tekst dokładnie, idealnie na dziś!

"Tango" zabierało mnie zawsze w klimat "przekrojowej inteligencji" (czyt.: w klimat prenumeratorów tygodnika " Przekrój"). Nie było "moim" tekstem, ale rozumiałam ten rodzaj dowcipu, czytałam te aluzje. W moim domu przy brydżu cytowało się za Mrożkiem "cztery piki skurczybyki", żartem wysyłało się kogoś "na katafalk" i wszyscy żyliśmy w poczuciu, że żyć nam przyszło w nowoczesności. "Tango" było już tekstem klasycznym, nie przypuszczałam, że znowu się obudzi w czasach ponowoczesnych. Krzysztof Babicki zaczyna swój spektakl w konwencji sitcomu. Mrożkowska rodzinka wygląda tu jak wiele familii, które znamy z telewizji. To wszyscy ci Kiepscy, Graczykowie, Badziewiakowie... - jest ich na kopy. Prowadzone przez nich absurdalne dialogi znacznie mniej dziś szokują niż kiedykolwiek, mniej też śmieszą. Ponure proroctwo Mrożka spełniło się bowiem w stopniu porażającym, a my - coż! - przywykliśmy, że tak się stało, wszyscy mamy w tym swój udział

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Nasze stare tango

Źródło:

Materiał nadesłany

Gazeta Wielkopolska nr 73

Autor:

Ewa Obrębowska-Piasecka

Data:

27.03.2000

Realizacje repertuarowe