EN

5.03.1994 Wersja do druku

Nasze miasto

Niemłoda sztuka Thorntona Wildera (prapremierę polską Leon Schiller zdążył jeszcze przygotować w 1939 r.) ma w sobie wciąż sporo uroku: to dziś ciepły, nieschematyczny melodramat o rodzinie, miłości i przemijaniu, ile trzeba filozofujący (łatwo), ile trzeba poetyczny. Od teatru wymagający jednak sporo: dojrzałej prostoty i umiaru. Wszelkie docelebrowywanie Wilderowskich mądrostek bądź upajanie się poetycznością, natychmiast nadwątla starutką konstrukcję. Nie ustrzegł się tych (i innych - jak zjadliwie "estradowe" światła) kiksów spektakl Jana Błeszyńskiego i niezbyt okazale wypadła inauguracja nowej dyrekcji nie mogącej wybrnąć z dołka poznańskiej sceny.

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Nasze miasto

Źródło:

Materiał nadesłany

Polityka nr 10

Autor:

Jacek Sieradzki

Data:

05.03.1994

Realizacje repertuarowe