EN

7.02.2010 Wersja do druku

Nasza kochana ciamajda

Rozpoczął się Rok Chopinowski. Możemy być pewni, że pod tym ha­słem muzyka nieszczęsnego Chopina będzie (już jest) przerabiana na różne sposoby, a on sam będzie tańczył, śpiewał, gwizdał i recytował. Za­częło się 19 października ubiegłego roku, kiedy z okazji rocznicy śmier­ci wielkiego Fryderyka chopinow­skie tsunami poniosło warszawską Akademię Teatralną: wystawiła kabaretowo-musicalową hecę "Chopin w Ameryce", jako spektakl dyplomowy studentów IV roku Wydziału Aktor­skiego. W grudniu i w styczniu 2010 przedstawienie wciąż znajdowało się na afiszu. Rzecz ma wielu autorów. Pomysł przed laty rzucił Stanisław Dygat przeczytawszy u Hoesicka (t. II, s. 50), że w obawie przed epidemią cholery Paryż opustoszał, Chopinowi marnie się wiodło i miał już płynąć na zarobek do Ameryki (notabene Fontana tam jeździł i Norwid, więc zalążek akcji sam w sobie nie jest taki niedorzeczny). Libretto sporządził dla niegdysiejszego Teatru Roz

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Nasza kochana ciamajda

Źródło:

Materiał nadesłany

Ruch Muzyczny nr 3

Autor:

Małgorzata Komorowska

Data:

07.02.2010

Realizacje repertuarowe