EN

28.10.2005 Wersja do druku

Nastroje Wilsona

Robert Wilson rozgrywa "Kobietę z morza" w subtelnej, surowej przestrzeni. Premiera w piątek w Teatrze Dramatycznym

Amerykański reżyser podczas prób nie zajmuje się psychologią postaci, przebiegiem akcji. Interesuje go nastrój, światło, coś nieuchwytnego, co może zdarzyć się między aktorem a drugim aktorem, między aktorem a widzem. - Wolę delektować się teatrem, niż go tłumaczyć - mówi. - W teatrze potrzebna jest mi przestrzeń. Robert Wilson przyjeżdżał już do Polski ze swoimi spektaklami. Kilka lat temu przywiózł do Teatru Narodowego przedstawienie "Hamlet jako monolog". We Wrocławiu pokazał swojego "Woyzecka". Ale tym razem po raz pierwszy u nas reżyseruje, po raz pierwszy pracuje tu w Warszawie z polskimi aktorami. Postanowił wystawić "Kobietę z morza" Ibsena w adaptacji Susan Sontag. Ten utwór fascynuje go od dawna. "Kobietę z morza" reżyserował wcześniej we Francji, Włoszech, w Turcji i Korei. Ale za każdym razem było to inne przedstawienie. - Zmieniali się aktorzy i ja się zmieniałem - zaznacza. Tytułowa bohaterka - Ellida -po śmierci ojca opusz

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Nastroje Wilsona

Źródło:

Materiał nadesłany

Gazeta Wyborcza nr 252

Autor:

Dorota Wyżyńska

Data:

28.10.2005

Realizacje repertuarowe