EN

6.06.2014 Wersja do druku

Narzekanie na Szczecin jest zbyt intensywne. Przesadzamy

- Mieliśmy poczucie, że nawet jeśli wytykamy wady, to staraliśmy się to robić uroczo - mówi o spektaklu "Śpiew szczerbatych mew" jego pomysłodawca Maciej Litkowski
Z najmłodszymi aktorami Teatru Współczesnego przygotował przedstawienie, które składa się z piosenek o Szczecinie, w którym jest więcej mew niż wron, a wiosna śmierdzi psimi kupami.

Na deskach Teatru Małego grają je 13-15 czerwca. Szukają sponsorów na wydanie płyty z piosenkami. Rozmowa z Maciejem Litkowskim Ewa Podgajna: Jakie było pana pierwsze spotkanie ze Szczecinem? Maciej Litkowski: To było pięć lat temu. Po obejrzeniu "Wesela" pani dyrektor Anny Augustynowicz wyszliśmy w szkole teatralnej z propozycją, żeby zrobiła z nami dyplom. Zgodziła się. Nasz dyplom był koprodukcją Teatru Współczesnego i szkoły teatralnej. Przed przyjazdem pan prorektor Krzysztof Globisz mówił nam, żebyśmy nie poszukiwali morza w Szczecinie. Mieszkaliśmy w bloku przy Cyryla i Metodego, gdzie są mieszkania teatralne. Szczecin oglądaliśmy zawsze z boczku. Wtedy nie wydawał się tak inspirujący jak teraz. Pani dyrektor zaproponowała, czy nie chciałbym zostać w Szczecinie. Łatwo było tu zamieszkać? - Byłem przygotowany, że gdzieś pojadę. Aktor to zawód wędrowny. Teatr Anny Augustynowicz omawialiśmy w szkole. Była to pewna m

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Narzekanie na Szczecin jest zbyt intensywne. Przesadzamy

Źródło:

Materiał nadesłany

Gazeta Wyborcza - Szczecin online

Autor:

Rozmawiała Ewa Podgajna

Data:

06.06.2014

Realizacje repertuarowe