EN

31.01.2004 Wersja do druku

Nadzieja prosto z piekła

To spektakl o tym, jak zaciska się pętla wokół ostatniej nadziei. Kuba, bohater "Pętli", postanawia zmienić swoje przepijane dotąd życie. Jest ranek. O 18.00 przyjdzie jego dziewczyna, z którą uda się do przychodni po tabletki. Musi przetrwać do ma­gicznej godziny, żeby nadzieja, w którą uwierzył, się spełniła. Tak najkrócej można streścić opowiadanie Marka Hłaski, napisane w 1956 roku; przejmujący mroczno - duszny zapis zmagań człowieka z własną słabością i przeciwnościami świata. Nadzieja zawsze jest taka sama. Taki sam czło­wiek, który o nią walczy. Zdawałoby się, że nic nie stoi na przeszkodzie, aby Hłasko przemówił do współczesnego widza. Czy przemawia? Kameralną scenę wypełnia szarość. Ściany o bar­wie ołówka raz są wnętrzem mieszkania, innym ra­zem - baru, by po chwili zamienić się w fasady sza­rego miasta. Koloru prawie nie ma w scenografii, która - podobnie jak muzyka z piosenką "Dzień jak co dzień" - przenosi

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Nadzieja prosto z piekła

Źródło:

Materiał nadesłany

Gazeta Lubuska nr 26

Autor:

Danuta Piekarska

Data:

31.01.2004

Realizacje repertuarowe