EN

3.11.2000 Wersja do druku

Na szczycie

Paweł Miśkiewicz pozwala wi­dzom przez bite trzy godziny żyć wśród szelestu drzew, świergotu ptaków i lśnienia gwiazd - prawie jak u Jarockiego. Bo­haterowie sztuki też są pełnokrwistymi postaciami, a przestrzeń sceny olśnie­wa oczy, uszy i nozdrza. Intryga "Kosmosu" przypomina pa­stisz powieści kryminalnej. Jest zbrod­nia, nie ma zbrodniarza. Są okoliczno­ści i sugestie, nie ma rozwiązania. Na scenie wszyscy zachowują się dziwnie, zapewne tak jak my przyłapani na drobnych grzeszkach, gdy zaczynamy bredzić, coś kręcić, odwoływać praw­dy. Świętość i brud, tajemnica i plotka mieszają się w świecie Gombrowicza jak rytm tanga z poświstem tych góral­skich lasów, wśród których dzieje się akcja. Nas właściwie taki Gombrowicz już nie dziwi. Jesteśmy po inwazji Brathanków i Golców. A skoro wszystko jest do kupienia, to i tropienie ludzkich grzechów można zamienić na seans u terapeuty. W tym sensie Miśkiewicz i zespół aktorski Wspó�

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Na szczycie

Źródło:

Materiał nadesłany

Gazeta Dolnośląska nr 257

Autor:

PL

Data:

03.11.2000

Realizacje repertuarowe