W ubiegłym tygodniu oglądaliśmy z Warszawy niezwykle interesującą pozycję Teatru Telewizji - "Bal manekinów" Bruno Jasieńskiego w reżyserii Zygmunta Hübnera. Tegoż Zygmunta Hübnera, który po paru znakomitych sezonach w Teatrze "Wybrzeże" przeniósł się oczywiście co rychlej do Warszawy w towarzystwie Kobieli, Cybulskiego, Elżbiety Kępińskjej-Kowalskiej i innych. W Warszawie idzie mu zresztą nieco gorzej, ale to była tylko dygresja... Wracajmy do "Balu manekinów". Otóż wydaje się, że dobór tej właśnie sztuki dla Teatru Telewizji był wyjątkowo celny, techniczne możliwości telewizji wyraźnie pomogły tekstowi i wzbogaciły go. Rzecz, jak pamiętamy, w tym, że pierwszy akt sztuki toczy się na balu manekinów, zwyczajnych wystawowych manekinów, które ożyły w największej tajemnicy przed ludźmi. Manekinów muszących kompletować dopiero ręce i nogi, często pozbawionych głów, ale i wówczas nawet nie pozbawionych możliwości czucia, myślenia -
Tytuł oryginalny
Na przykład
Źródło:
Materiał nadesłany
Odgłosy
Data:
07.05.1961