EN

25.06.1991 Wersja do druku

Na nabożną

Na scenie dziesięć pań, nie licząc nieobecnych: pani re­żyser i pani scenograf, i aż dziw, że inspicjent, który serde­cznie zaprasza do niewielkiej sal­ki w Piwnicy przy Sławkowskiej - dziś "Domu Bernardy Alba" T. G. Lorki - śmie nosić spod­nie. Prostokątna przestrzeń gry otoczona z trzech stron nieliczną widownią w sposób bezwzględny wystawia na żer cudzych spojrzeń i plotek ciemne sprawy domu za­mieszkałego przez same kobiety. Tutaj nawet kąty nie są przytul­ne, wszędzie sięga trybunał mat­ki, sankcjonowany przez umie­szczony na centralnym miejscu niewielki obrazek Madonny zakutej w srebrną sukienkę. Cienie kobiet w czarnych, żałobnych, wręcz oszpecających je sukienkach snują się bezwolnie, jakby zabrakło im hiszpańskiego tempera­mentu, wiecznego napięcia. Jedy­ną formą ich aktywności jest wzajemne śledzenie się, czuwa­nie, czyhanie. Każda z nich jest inna, tak, jak różne są aktorki, ale chyba nie więcej, a mimo to w żaden sp

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Na nabożną

Źródło:

Materiał nadesłany

Dziennik Polski nr 144

Autor:

Maria Wąs

Data:

25.06.1991

Realizacje repertuarowe