EN

22.01.2010 Wersja do druku

Na górze jest piekło

"Oczarowanie" Marka Fiedora to spektakl powierzchownie zagrany, niespójny i obojętny dla widza. Reżyser stawia pytania o wiarę, Boga, duchowy kryzys. Tyle że nic z nich nie wynika...

Marek Fiedor to reżyser, który nie idzie w swoim teatrze na skróty. Uderza między oczy, stawia ostateczne pytania. Jego teatr to nie przyjemny seans. Raczej wędrówka, mówiąc banalnie, w głąb siebie. W "Baalu" przyglądał się powolnej degradacji człowieka, schodzeniu na same dno. Badał, jak daleko można posunąć się w niszczeniu siebie i innych. W do bólu naturalistycznej "Bitwie pod Grunwaldem" interesował go człowiek w obliczu zagrożenia, w "Mojej córeczce" wreszcie dotykał poniżenia człowieka, by postawić ostateczną diagnozę - okrucieństwo to nasza podstawowa cecha. "Oczarowanie" w Studio ma z tymi inscenizacjami wspólny mianownik - fascynację rodzącym się złem, grzechem. Marek Fiedor za Hermannem Brochem opowiada o narodzinach ideologii. O potrzebie zbudowania nowej wspólnoty, zdefiniowania na nowo fundamentalnych pojęć. Dziwi więc, dlaczego spektakl w Studio nie boli, nic nie obchodzi. Siedząc na widowni, oglądamy jakiś urywek rzeczywisto

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Źródło:

Materiał nadesłany

"Dziennik: Gazeta Prawna" nr 15

Autor:

Agnieszka Michalak

Data:

22.01.2010

Realizacje repertuarowe