Ida Kamińska wraca z miasta. Może coś utargowała, może tylko wyżebrała kawałek chleba. Zastaje córkę zamordowaną. Jest wielkie puste pole i jakaś obca chłopska rodzina, która przystanęła nad ciałem. Coś jej tłumaczą, coś mówią. Nie słyszy ich. Nie krzyczy. Już dawno wykrzyczała wszystko. Nie płacze. Już dawno nie ma łez. Tylko przebiera suchymi palcami, jakby odgarniała ziemię. Klęka przy córce. Już dawno wypowiedziała wszystkie słowa rozpaczy. Została jej w pamięci tylko jakaś dziecinna kołysanka, śmieszna, bezsensowna i tragiczna. Śpiewa ją głosem bezdźwięcznym, głosem, z którego uszła krew. Żydowska matka żegna ostatnie swoje dziecko. Pospiesznie, na pustym polu, przy obcych ludziach. Nie jest nawet zapamiętana w swoim nieszczęściu. Jest wyschnięta. Jest jednocześnie przytomna i nieobecna. Wraca do wozu, szuka, wyciąga starą płachtę, okrywa nią zmarłą. Nic więcej nie można zrobić ponad to, co można. W
Tytuł oryginalny
Mutter Courage
Źródło:
Materiał nadesłany
przedr. w: Jan Kott, "Miarka za miarkę", Warszawa 1962