"Człowiek z la Manchy" to jeden z najpiękniejszych musicali. Niemal ćwierć wieku minęło od nowojorskiej premiery, a nic nie stracił na wartości. Głównie dlatego, że autorzy tekstu i muzyki nie próbowali wpasować się w jakąś obowiązującą akurat modę. Większość musicali opiera się na mniej lub bardziej ckliwym love story i na opowiadaniu, że prawdziwa miłość potrafi pokonać przepaści finansowe, klasowe, czy rasowe. I z reguły kończą się happy endem. To libretto ma wartość prawdziwego dramatu. Sceptycyzm Cervantesa i jego wielki talent satyryczny przeplatają się z wiarą w człowieka, z liryzmem i tragicznością. Uwaga autorów i reżysera skupia się na egzystencjalnym wymiarze społeczeństwa, bez podpierania się determinacjami społecznymi, historycznymi, czy jakimikolwiek innymi. Ostatecznie, każdy sam odpowiada za mniej lub bardziej ludzki wymiar własnego życia. Przykładem jest niby nie stąpający po ziemi Don Kichot
Tytuł oryginalny
Musical dla myślących
Źródło:
Materiał nadesłany
Życie Warszawy