"Lorenzaccio" Alfreda Musseta, autora słynnych romantycznych komedii salonowych, to jedyna jego sztuka o zakroju szekspirowskim. Tę inną, mniej znaną twarz Musseta przypomniał właśnie warszawski Teatr Współczesny.
Poeta, czerpiąc historii, malując losy księcia Lorenzo, uwikłanego w walką ze swym okrutnym krewniakiem - władcą Florencji, uwagę skupił na samym fenomenie zemsty jako namiętności pożerającej osobowość mściciela. Nie bez powodu porównywano Lorenza z Konradem Wallenrodem. Ci dwaj bohaterowie romantyczni w imię wyższych racji wkradali się w łaski nieprzyjaciół, aby ich przywieść do zguby. Różnią się jednak te dwie postacie głęboko, tak jak różni się romantyzm zachodnioeuropejski od polskiego. Postępowaniem Lorenza kierują motywy społeczno-moralne, Konrada - narodowowyzwoleńcze. Lorenzo pada pastwą własnej zemsty, sam ulegając pokusom zepsucia, któremu wydaje walkę. Konrad, choć za cenę wyrzeczeń osobistych, doprowadza swą misję do zaplanowanego finału. Obaj jednak poeci zadają pytanie o cenę zemsty, nawet gdy wypływa z najszlachetniejszych pobudek. Krzysztof Zaleski, reżyser warszawskiej inscenizacji, zamierzał, jak się zdaje, wydo