EN

24.08.2013 Wersja do druku

Mrożek uciekł

Nikt lepiej nie sportretował krytycznie Polaków. Z ich fobiami, cierpiętnictwem, mitem wiecznej ofiary. Gdziekolwiek by byli, opowiadają o cierpieniu - pisze Justyna Sobolewska w Polityce.

Wyglądał podobnie jak na dawnych fotografiach Wojciecha Plewińskiego sprzed lat, jakby jego wiek zatrzymał się w latach 60. Był 2011 r. Do restauracji w Nicei, gdzie mieliśmy się spotkać, wkroczył rześkim krokiem, choć był niedługo po skomplikowanej operacji serca. Trochę rozmawialiśmy, ale głównie wędrowaliśmy. Przez cały dzień. Oprowadzał po swoich trasach. Nie mogłam znaleźć hotelu i nie było taksówek. W końcu przez cały dzień Mrożek ciągnął moją walizkę - nie pozwalał jej sobie odebrać. Pod wieczór miałam wyrzuty sumienia, że wykończyłam go tą walizką. Obawiałam się telefonu od żony. Skończyło się dobrze. Mrożek przeżył walizkę. Przez ostatnie dwa lata sporo się udzielał: był w Polsce kilkakrotnie, jurorował w konkursach, uczestniczył w premierze swojej sztuki "Karnawał, czyli pierwsza żona Adama", wychodziły kolejne tomy jego "Dziennika" i korespondencji. Niebawem ukaże się w Wydawnictwie Literackim korespondencja z

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Mrożek uciekł

Źródło:

Materiał nadesłany

Polityka nr 34/21-27.08

Autor:

Justyna Sobolewska

Data:

24.08.2013