EN

16.01.2001 Wersja do druku

Młode, dynamiczne i trochę szalone...

Przedstawienie zaczyna się dziwnie. Wraz z podniesieniem się kurtyny na pogrążoną w ciemnościach scenę wpa­da gromadka młodych ludzi na hulajno­gach, wykrzykując romantyczne hasła. I wśród nich jest też rozbawiony Gu­staw. Ale w tym samym też momencie z ciemności wyłania się guślarz z dzieć­mi. I już po chwili zaczynają się obrzę­dy cmentarnego wywoływania duchów a więc owych tytułowych dziadów. "Dziady" na przygotowanym w 200-lecie teatru w Kaliszu spektaklu pomyśla­ne zostały przez Macieja Sobocińskiego jako historia: mają być bowiem w za­myśle reżysera opowieścią o drodze życiowej i dojrzewaniu Gustawa-Konrada, jego poszukiwaniu doznań metafi­zycznych, jego drogi do Boga. Punktem wyjściowym dla kaliskich "Dziadów" stała się zapewne nigdy nie zrealizowa­na koncepcja Tadeusza Kantora. Przedstawienie dzieli się wyraźnie na dwie części. Pierwsza urzeka rytmem, dynamiką, bogactwem scen i obrazów. Druga, której osią jest Wielka

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Młode, dynamiczne i trochę szalone...

Źródło:

Materiał nadesłany

Głos Wielkopolski nr 13

Autor:

Olgierd Błażewicz

Data:

16.01.2001

Realizacje repertuarowe