EN

10.02.2003 Wersja do druku

Mit ujęty klasycznie

To mógł być i chyba miał być klejnot w repertuarze Teatru im. Juliusza Osterwy. Kolia czy też piękny, efek­towny, przyciągający uwagę naszyj­nik. Nanizano nań prawdziwe perły. W "Romeo i Julii" Wiliama Szekspi­ra, premierowo pokazanym w mi­nioną sobotę, tych pereł dało się zli­czyć wiele. Najsłynniejszy mit opiewający mi­łość wszech czasów opowiedziany został językiem bardzo współcze­snym. Tłumaczenie Stanisława Ba­rańczaka, po które sięgnęli realiza­torzy można nazwać kongenialnym, a przy tym bezpośrednio prze­mawiającym do naszej dzisiejszej wrażliwości. Nie trzeba było ubierać bohate­rów w dżinsy, żeby Romeo i Julia z początku trzeciego tysiąclecia utożsamiali się z kochankami sprzed wieków. Scenografia Aleksandry Semenowicz spełnia kryteria skrótowości i symbolu, nawiązując przy tym do Norwidowych strof z We­rony. Cyprysy flankujące nader klasycystyczne ruiny mają na sce­nie swe zwielokrotnienie w rzeź­biars

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Mit ujęty klasycznie

Źródło:

Materiał nadesłany

Kurier Lubelski nr 34

Autor:

Andrzej Molik

Data:

10.02.2003

Realizacje repertuarowe