EN

14.01.2004 Wersja do druku

Mistrz się bawi

Gdyby Krzysztof {#au#1590}Penderecki{/#} skomponował "Króla Ubu" jako niepokorny trzydziestolatek, wywołałby skandal równy temu, jaki sprowokował swą sztuką Alfred {#au#620}Jarry{/#}. Ale uczynił to jako poważany przez świat kompozytor, więc tylko część widzów na prapremierze odważyła się buczeć i gwizdać. Pierwszy raz o tej operze Krzysztof Penderecki pomyślał u schyłku lat 50., gdy "Króla Ubu" obejrzał w warszawskiej Stodole w reżyserii Jana {#os#5536}Biczyckiego{/#}. Kilka lat później skomponował muzykę do tekstu Jarry'ego dla teatru marionetek w Sztokholmie, ale dla siebie wciąż nie miał sprecyzowanej koncepcji libretta. W 1972 r. poprosił o pomoc reżysera Jerzego {#os#1115}Jarockiego{/#} i wydawało się, że praca nabierze tempa, zwłaszcza że pomysłem zainteresowało się Monachium, potem Schwetzingen, wreszcie Opera Paryska. Żadne z rozmów nie potrafiły jednak zmobilizować kompozytora. Dopiero gdy monachijska Staatsoper zaproponowała,

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Źródło:

Materiał nadesłany

Rzeczpospolita nr 22

Autor:

Jacek Marczewski

Data:

14.01.2004

Realizacje repertuarowe