EN

13.09.1978 Wersja do druku

Miłość, wódka i dziadzio Hauptmann

Retro w mo­dzie, dobre i to, że nie każe się tańczyć shim­my, gorzej, to moda narzuca teatrom trend do wywlekania z lamusa róż­nych staroci ty­leż zacnych, co zwietrzałych. Po Wedekindzie, który straszy w śródmieściu, te­raz na Pragę zawitał wczesny Hauptmann. Je­go debiutancki dramat "Przed wschodem słońca" nie ma w sobie siły, którą mieli potem emanować "Tkacze", brak mu też barwności, co ciekawi w tekstach symbolizujących tego pisarza. Hauptmann żył długo, zdołał przejść przez wiele estetycz­nych mód i ideologicznych doktryn, otrzeć się nawet o hitleryzm, zmarł jako niedołężny starzec w polskim Jagniątkowie. Prapremiera "Przed wschodem słońca" stała u progu wielkiej karie­ry pisarza (1889), a wywołała wów­czas istny harmider, gdzie rzecznicy i wrogowie wchodzącego w modę na­turalizmu niemal łamali sobie laski na łbach. Dziś nikt się o ten tekst bić nie będzie. Nawet ja. W fakcie jego przypomnienia nie widzę pod­niety

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Miłość, wódka i dziadzio Hauptmann

Źródło:

Materiał nadesłany

Express Wieczorny nr 206

Autor:

Witold Filler

Data:

13.09.1978

Realizacje repertuarowe