EN

10.06.2002 Wersja do druku

Miłość na kredyt

Jeśli kochamy, to za co kochamy ope­retkę? Za jej szczególny wdzięk, nie­zwykłość zdarzeń i melodie, które sa­me się nucą. Ten schemat wyraźnie mieli na względzie Gudrun Apfelmeister (so­pran) i Helmuth Wiener (tenor) kiedy pi­sali libretto widowiska "Kocham operet­kę". Polskie dialogi i grepsy dołożył Woj­ciech Adamczyk. O atmosferze tej skła­danki miał zdecydować duch muzyki i sło­wa zawarte w łutowych ariach m.in. z Lehara, Straussa, Kalmana. Na scenie za­wsze robiące nastrój draperie (scenogra­fia Anna Bobrowska-Ekiert), w tyle orkie­stra niby ogródkowa. Soliści w kostiu­mach, które operetka kocha... Słowem, to powinien być hit, ale... nie jest. Trudno nie odnieść wrażenia, że reży­ser Violetta Suska w ogóle nie była zainte­resowana tym, co nieść mają kolejne arie i sceny baletowe. Po prostu były wejścia i zejścia. Po co więc libretto, w którym to dyrektor teatru (sprawdzony aktorsko i wokalnie Andrzej Orechwo) obserwuje p

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Miłość na kredyt

Źródło:

Materiał nadesłany

Express Ilustrowany nr 133

Autor:

Renata Sas

Data:

10.06.2002

Realizacje repertuarowe