Trzy lata temu Adam Orzechowski zrealizował w gorzowskim teatrze "Czarownice z Salem" Arthura Millera. W poruszającej, mrocznej inscenizacji ukazał uległość człowieka wobec zastraszenia, nietolerancji i przemocy oraz proces narastania zbiorowej histerii. Przekona! też, że cale zło, prowadzące do tragedii w. Salem, narodziło się z prawie banalnego wydarzenia, fatalnego zbiegu okoliczności. W "Mazepie" Juliusza Słowackiego, najnowszym spektaklu Adama Orzechowskiego, podobnie jak w "Czarownicach", przypadkowe wydarzenia uwalniają złą energię, z góry skazującą bohaterów na ostateczną katastrofę. Spektakl rozgrywa się pośród wielkich zimnych ścian, dających łatwo się przesuwać i dzięki temu uzyskiwać różne rodzaje przestrzeni. Światło wydobywa malarskość dekoracji, podkreśla nastrój dramatu: z jednej strony podniosły, surowy, z drugiej niepokojący, nerwowy. Podobnie dzieje się z muzyką, z każdą chwilą coraz bardziej groźną i szaloną. Sp
Źródło:
Materiał nadesłany
Gazeta Lubuska, nr 67