EN

16.01.2012 Wersja do druku

Między harlekinem, biografią, esejem

"Ofelie" w reż. Wiktora Rubina w Teatrze im. Horzycy w Toruniu. Pisze Witold Mrozek w Dwutygodniku.com.

W "Ofeliach" Rubina kobiety są ofiarami mężczyzn, mężczyźni ofiarami kobiet; wszyscy razem - ofiarami Sztuki rozumianej jako narzędzie panowania, akt podszyty seksem, realizacja narcyzmu W toruńskich "Ofeliach" - podobnie jak w "Joannie Szalonej. Królowej", poprzednim przedstawieniu Wiktora Rubina i Jolanty Janiczak - sporo elementów melodramatycznych. Tkliwe banały idą o lepsze z egzaltowanymi enuncjacjami - a jednak ich ilość, natężenie i dyskretnie wprowadzany dystans sprawiają, że powstaje nową jakość. "Ile tu tandety, a jednak fascynuje" - chciałoby się powiedzieć za jedną z bohaterek "Ofelii". W tekście Janiczak biograficzne fakty przenikają się z fikcją, sentymentalny kicz - z autotematycznymi uwagami odnoszącymi się do samego opowiadania czyjejś historii; a wszystko to doprawione jest dużymi dawkami ironii. Ironia jest tym bardziej na miejscu, że para artystów opowiada o parach artystów. Auguste Rodin i Camille Claudel, Francis Scott Fitzg

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Źródło:

Materiał nadesłany

www.dwutygodnik.com

Autor:

Witold Mrozek

Data:

16.01.2012

Realizacje repertuarowe