Stary Teatr im. Modrzejewskiej w Krakowie rywalizuje nadal o palmę pierwszeństwa z innymi scenami starej stolicy. Nie zawsze, co prawda, jego wysiłki wieńczy pełne powodzenie, ale tak to już bywa. Nie zawsze starczy sił, nie zawsze zamiar się powiedzie. Dobrze jest w każdym razie, że siły mierzy się tu na zamiary, a nie na odwrót. Widziałem w Starym Teatrze "Orfeusza w wężowej skórze" Tennessee Williamsa. Ten autor bliski jest stylowi tego teatru. Grano tam już jego "Tramwaj", wystawiano też "Śmierć komiwojażera" Artura Millera i jeden z dramatów O'Neilla, sztuki amerykańskie o podobnej stylistyce. Tennessee Williams idzie w swych sztukach dalej od innych dramaturgów swego kraju w kierunku drążenia obsesji erotycznych i seksualnych. Jego twórczość pozostaje pod wyraźnym wpływem Freuda i psychoanalizy, a libido czyli żądza odgrywa w nich największą rolę, jest głównym bodźcem i pobudką działań człowieka. "Orfeusz" nie odbiega od zasadniczego
Tytuł oryginalny
Między antykiem i współczesnością
Źródło:
Materiał nadesłany
Trybuna Ludu nr 336