"Romeo i Mrówka" to przedstawienie, które porusza kilka ważnych kwestii, między innymi tolerancję. Proszę zwrócić uwagę, że dzisiaj coraz częściej oceniamy książkę po okładce, nie zwracając uwagi na jej treść. Powierzchownie oceniamy też innych ludzi i utrwalamy konwenanse - mówi Marta Guśniowska, autorka najnowszej premiery w Teatrze Baj Pomorski w Toruniu.
Rozmowa z MARTĄ GUŚNIOWSKĄ: Tydzień temu w toruńskim teatrze odbyła się premiera "Romea i Mrówki". Mówi się o tym spektaklu, że jest niecodzienną historią o miłości. Co Pani na to? - Pisanie tej sztuki i praca nad nią była o tyle śmieszna, że najpierw wymyśliłam postaci - Mrówkę i Mrówkojada, którego później nazwałam inaczej, nawiązując trochę do "Romea i Julii". Najpierw pojawili się bohaterowie, którzy pozornie do siebie nie pasowali, a dopiero później napisałam dla nich historię, ale nie jest to tylko przedstawienie o miłości. A o czym jeszcze? Od jakiegoś czasu Baj Pomorski jest teatrem problemowym. Czy Pani pisząc tę sztukę chciała się wpisać w ten nurt? - Tak. "Romeo i Mrówka" to przedstawienie, które porusza kilka ważnych kwestii, między innymi tolerancję. Proszę zwrócić uwagę, że dzisiaj coraz częściej oceniamy książkę po okładce, nie zwracając uwagi na jej treść. Powierzchownie oceniamy też innych lu