- Żeby grać, żeby w tym zawodzie nie zwariować, musimy czasem wmawiać sobie, że jesteśmy wspaniali, niepowtarzalni, wyjątkowi - mówi MARIA SEWERYN przed premierą "Boga" Woody'ego Allena w Teatrze Polonia.
Dorota Wyżyńska: Rolę aktora w "Bogu" dostałaś ponoć dlatego, że "Małaszyński nie mógł". Reżyserka spektaklu Krystyna Janda tłumaczyła mi w wywiadzie, że proponowała rolę Aktora kilku gwiazdom: Markowi Kondratowi, Bogusł awowi Lindzie i właśnie Pawłowi Małaszyńskiemu jako temu ostatnio najpopularniejszemu. A ponieważ oni nie mogli, postanowiła w roli mężczyzny obsadzić kobietę. A komu powierza się trudne rzeczy? Córce. Maria Seweryn: To wszystko prawda. A to faktycznie trudne zadanie. Woody Allen napisał tę rolę dla mężczyzny. Najpierw przyjęłam to z dużym entuzjazmem, czemu nie, zagrać mężczyznę, to wyzwanie. Potem zdałam sobie sprawę z tego, że mam grać mężczyznę - homoseksualistę, a to już dla kobiety karkołomne. Wtedy pomyślałam, że może płeć tu nie jest aż tak ważna. To AKTOR, a jego płeć nie musi być określona. Może właśnie o to chodzi, żeby wyeksponować jego charakter. Bo kim jest Aktor? Mężczyzną, k