Autor komedii "Mandragola" pisał się Machiavelli, ale nazywano go z łacińska Machiavelus, a u nas znany jest jako Machiawel, spolszczenie świadczące o zasięgu znajomości i spoufalenia.
"Mandragola" to włoska odmiana słowa mandragora, korzeń życia, żeń-szeń, w Polsce arcydzięgiel litwor. Wódka, robiona na jego korzeniu ma podobne właściwości jak napój z mandragory, rzecz to, owszem, też znana. A więc jesteśmy w domu. Bo wszyscy wiedzą również, że renesans wyzwolił radość życia z krępujących ją więzów i konwenansów średniowiecznych, że pozwolił ludziom swobodnie rozejrzeć się dookoła i demaskować rządzące nimi moce ziemskie tak samo jak nadziemskie. Renesansowe dolce vita nie trwało długo, reformacja i kontrreformacja postarały się zgodnie, by wyzwolone instynkty znowu okiełznać, surowa cenzura obyczajowa z powrotem zacieśniła rozluźnione więzy, ale co się ludzie Machiawela i Aretina naużywali, to pozostało w literaturze, której libertynizm służył zresztą postępowi i nowym, świeckim czasom. Nie gorszmy się zatem i nie bądźmy bardziej papiescy niż papież (Leon X delektował się "Mandragola"), bardziej pu