EN

4.05.2018 Wersja do druku

Mam frajdę, gdy mnie nie poznają

- Nie jestem taka gadatliwa jak ona. Dlatego na początku pracy nad rolą bardzo mnie irytowało jej gadulstwo. Czemu ona tyle gada? Jak to udźwignąć? W sobotę, w szczecińskim Teatrze Współczesnym premiera "Ani z Zielonego Wzgórza" w inscenizacji Marka Pasiecznego na kanwie nieśmiertelnej powieści Lucy Maud Montgomery. W postać tytułowej bohaterki wcieliła się aktorka Teatru Współczesnego - Magdalena Wrani-Stachowska.

W Teatrze Współczesnym jest od 2014 r. (absolwentka PWST w Krakowie). Jej wcześniejsze role to m.in. Dzwoneczek w "Piotrusiu Panu", Berta w "Bziku. Ostatniej minucie" u Eweliny Marciniak, dziewczyna w sztuce "Świadkowie albo nasza mała stabilizacja" oraz Świetlicowa w "Feinweinblein, w starym radiu diabeł pali" u Katarzyny Szyngiery. * Rozmowa z Magdaleną Wrani-Stachowską Ewa Podgajna: Jak się jedzie z Krakowa do Szczecina? Magdalena Wrani-Stachowska: - Koleżanka reżyserka poleciła mnie pani dyrektor Ani Augustynowicz. Potrzebowali zastępstwa w spektaklu "Tauryda. Apartado 679" w reż. Antoniny Grzegorzewskiej. Po szkole grałam gościnnie i szukałam pracy. Miałam lukę w kalendarzu. Ruszyłam do Szczecina 12 godzin pociągiem. To nie jest w naszym kraju łatwa trasa, to fakt. Czasami sobie żartuję, że do Tajlandii można szybciej polecieć. Coś panią zachwyciło w Szczecinie? - Chyba jestem fanką Szczecina ze względu na ludzi, których tu poznałam. To

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Szczecińska Ania z Zielonego Wzgórza: Nie jestem taka gadatliwa jak ona

Źródło:

Materiał nadesłany

Gazeta Wyborcza - Szczecin online

Autor:

Rozmawiała Ewa Podgajna

Data:

04.05.2018