Historia jest znana, opisana dokładnie przez pamiętnikarzy i dziejopisów. Rozegrała się we Florencji blisko 450 lat temu. Noc z 5 na 6 stycznia, poprzedzająca Wieczór Trzech Króli. Wszyscy sposobią się do beztroskiego ludowego święta. Tej nocy nad ranem zamordowany został podstępnie książę Aleksander Medici, władca Florencji. Był zbrodniczym tyranem i rozpustnym okrutnikiem, a więc zapewne nikt go nie żałował. Zabójstwa dokonał jego krewny, Lorenzo Medici, najstarszy syn potomka młodszej linii Medyceuszów. O życiu Lorenza wiadomo dość dużo. "Wątły, o smagłej twarzy, melancholijny, nerwowy; nie umie się śmiać, tylko szydzi; ten wykształcony poeta i humanista miewa absurdalne pomysły: w Rzymie poutrącał głowy wszystkim posągom zdobiącym łuki Konstantyna, zapewne aby zwrócić na ciebie uwagę", zanotuje historyk. Za ten barbarzyński wybryk został wygnany przez papieża i przybył do Florencji. Wkrada się w łaski księcia. Przez dwa lata je
Tytuł oryginalny
Mądrze... czy to mało?
Źródło:
Materiał nadesłany
Życie Literackie nr 31