Legnicka "Troja".
To było bogate miasto. Zasobne, szczęśliwe. Leżało w północno-zachodniej Azji Mniejszej. Zostało złupione i zniszczone przez Achajów. To do tego miasta Trojanie wprowadzili słynnego konia trojańskiego, choć przed zasadzką ostrzegała ich Kasandra... W legnickim przedstawieniu "Troja, moja miłość" na motywach Eurypidesa, według scenariusza i w reżyserii Pawła Kamzy, niektóre postaci wyglądają i zachowują się bardzo współcześnie. Taki jest niezdecydowany, kiedy mówi (a mówi, powtarzając co chwilę własne frazy) Grek Agamemnon (Janusz Chabior). Taka jest jego żona, piękna Helena w wyjątkowo eleganckich szpilkach (Anita Poddębniak). Współczesne są ich dramaty i tragedie. Reżyser przeniósł antyczną opowieść w XX wiek na południe Europy. Nie ma tu historii wojny. Jest grupka złamanych ludzi, wśród których chyba nikt nie wygrywa. - Dla mnie życie straciło sens - stwierdza beznamiętnie Małgorzata Urbańska jako Hekabe, żona Trojańczyka