EN

1.10.2002 Wersja do druku

Ludzie

Zanim rozpocznie się to przed­stawienie, słychać donośny teatralny gong, a Horodniczy (Janusz Gajos) powoli kieruje się ku publiczności. "Mam państwu do zako­munikowania arcyniemiłą nowinę..." - zwraca się wprost do widzów. Otrzy­mujemy jasny sygnał, że cała ta historia ujęta zostanie w nawias, że będziemy obcować z teatrem w teatrze. Cóż z tego jednak, skoro w dalszej części spektaklu nic z tego nie wynika. Co prawda reżyser Andrzej Domalik kilkakrotnie mruga do nas porozumie­wawczo, ale wydaje się, że podkreśla­jąc co krok sceniczną umowność, chciał tylko ukryć własną bezradność. Co prawda wieczór kończy fragment didaskaliów także wypowiadany przez Gajosa, ale wszystko to razem sprawia wrażenie tylko pustego efektu, bez żadnych konsekwencji dla interpreta­cji Gogolowskiego arcydzieła. Polskie teatry sięgają po "Rewizora" często - chyba aż za często. W po­przednim sezonie w warszawskim Ateneum usłyszeliśmy przekład nieja­kie

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Ludzie

Źródło:

Materiał nadesłany

Teatr nr 10/11

Autor:

Jacek Wakar

Data:

01.10.2002

Realizacje repertuarowe