EN

17.09.1958 Wersja do druku

Lot w nieznane w teatrze lalek Miniatura

NAJPIERW atmosfe­ra małego miastecz­ka i drobnomieszczańskie plotkarstwo Później - lotnisko z supernowoczesną ra­kietą planetarną. Naiwna przygoda - to prze cięż dla dzieci - dwóch wisusów, którzy zakradli się do statku międzyplanetarne­go i... polecieli na księżyc. Tam fantastyczne przygody z księżycowymi stworami, które... mówią po polsku. Jeszcze na tle błękitu nie­ba walka zbuntowanych księżyców ze słońcem. I - ni stąd ni z owad - izba z przypieckiem, malowane skrzynie, pajęczyna i pająk, kontusz, karabela - jednym słowem Twardowski. Wy­jaśnia się skąd księżycowe stwory nauczyły się polskie­go. Zamazuje to całą fabu­łę "Lotu w nieznane", wi­dowiska Józefa Grzesika, pokazanego nam ostatnio w teatrze "Miniatura". Początkowo widowisko wygląda zupełnie jak przerób­ka powieści Jules Verne'a lub Umińskiego. Dzieciak siedziały na przedstawieniu z rozdziawionymi buziami wykrzykując "ale, fajnie" gdy wisusy Józek i Wacek

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Lot w nieznane w teatrze lalek Minatura

Źródło:

Materiał nadesłany

Dziennik Bałtycki nr 221

Autor:

m.d.

Data:

17.09.1958

Realizacje repertuarowe