Kiedy przed niewielu laty oglądałem pierwsze prace reżyserskie Szczepana Szczykno, odniosłem wrażenie, że miarą jego talentu jest poczucie "słuchu" na dramaturgię i "rytmu" na własne konstrukcje sceniczne. Takie, wydawałoby się, podstawowe cechy reżysera okazują się w rzeczywistości darem prawdziwego talentu. Najnowsza premiera Szczykno, "Powrót Odysa" Stanisława Wyspiańskiego, przynosi jednak pewien niepokój. Przedstawienie jest szorstkie, szarpane, nie układa się w naturalne rytmy. Sprawia częściej wrażenie, szczególnie w scenach zbiorowych, "pospolitego ruszenia", niż misternie skomponowanej rzeczywistości. Wyłaniają się w nim od czasu do czasu bardziej wyraziste akcenty - choćby niektóre epizody aktorskie (Maciej Maciejewski, Barbara Sołtysik); albo jakieś pomysły scenograficzno-kostiumowe nawiązujące do określonych kontekstów kulturowych (do malarstwa Malczewskiego); albo interpretacyjne reżysera, który próbuje po swojemu "pisać
Tytuł oryginalny
Los bohatera
Źródło:
Materiał nadesłany
Trybuna nr 36