Jedna z najpiękniejszych i najbardziej sugestywnych interpretacji sceny Mickiewiczowskich "Egzorcyzmów", jakie widziałem w teatrze. Konrad w białej, romantycznej koszuli leży na masywnym stole; wokół stołu staje kilkanaście czarno ubranych postaci. Unoszą opętanego wraz z meblem i zmieniają się w rzeczywistego potwora, wielonogiego Lewiatana, miotającego unisono wściekłe przekleństwa. Ksiądz Piotr znakiem krzyża opędza się przed zachodzącym go z boków, zwierzęco rozjuszonym stworem; można się chwilami prawdziwie bać o niepozornego mnicha i odczuć ulgę, gdy, pokonany, "wyrzygnie" swą ofiarę na podłogę. Gdyby istniał pośród rozmaitych plebiscytów także ranking oddzielnych sekwencji scenicznych, "Egzorcyzmy" Adama {#os#1256}Orzechowskiego{/#}, reżysera "Dziadów" w Teatrze Lubuskim w Zielonej Górze, miałyby wszelkie szanse na zwycięstwo. Sam spektakl jest nierówny, mocno obciążony edukacyjną "brykowatością"; niektóre skróty wręcz unieczy
Tytuł oryginalny
Lewiatan
Źródło:
Materiał nadesłany
Polityka Nr 6