Jak niewiele - a może jak wiele - potrzeba dla napisania sztuki, której słucha się ze sceny z prawdziwą przyjemnością, zainteresowaniem i rozbawieniem. Przypomnieli o tym Antoni {#os#10514}Cwojdziński{/#} i jego "Hipnoza". Pamiętamy tego pisarza, który od "Teorii Einsteina" do "Freuda teorii snów" brał różne teorie na warsztat komediowy i żartobliwie popularyzował naukę bawiąc widza. Tym razem wybrał medycynę psycho - somatyczną, hipnozę z naleciałościami freudyzmu - szczególnie modne w Ameryce ale i gdzie indziej stosowane. Użył schematu w zasadzie tego samego co w "Freuda teorii snów": lekarz i pacjentka, których role potem się zmieniają i którzy w końcu niespodziewanie dla siebie łączą się sobą. Ale ten schemat wypełniony jest tu inną treścią. Medycyna z odcieniem szarlatanerii (tak to zresztą z medycyną zwykle bywa) wpleciona tu jest w pewną porcję realiów amerykańskich i emigracyjnych, polskich tęsknot i ro
Tytuł oryginalny
Lekcja pisania sztuk
Źródło:
Materiał nadesłany