Dotąd realizowała Pani spektakle w teatrach dramatycznych. Jak pracując nad "Koraliną" odnajdywała się Pani w teatrze lalek? - To bardzo ciekawe, ale i trudne doświadczenie. Nigdy wcześniej nie pracowałam z klasycznymi lalkami i głównie bazowałam na doświadczeniu ekipy "Pinokia", bardzo pomocnej w kwestiach plastycznych jak i aktorskich. Udało się nam zbudować na tyle inspirujące obrazy, że żal byłoby nie wykorzystać ich do wytworzenia pewnych form plastycznych. Nie tylko Pani reżyseruje, bo też podjęła się adaptacji powieści Neila Gaimana.To proza ciężka do przełożenia na język teatru? - Przy "Koralinie" debiutuję również jako adaptatorka powieści, natomiast myślę, że jest to bardzo teatralny materiał. Ta opowieść jest bardzo dobrze skonstruowana od strony dramaturgicznej i ma duży sceniczny potencjał. Na pewno nie można więc powiedzieć, że jest to walka z materią. Rzadko można spotkać spektakle, które na
Tytuł oryginalny
Leczniczy horror na scenie
Źródło:
Materiał nadesłany
Polska Dziennik Łódzki nr 227