"Balladyna" jest najbardziej "szekspirowską" tragedią Słowackiego. Władysław Krzemiński otwierał ją więc szekspirowskim kluczem. Dał przedstawienie zwarte, logiczne, rozgrywające się na tle efektownej scenografii Urszuli Gogulskiej, prezentując bardzo obszernie tekst Słowackiego; łącznie z niegrywanym Epilogiem. Dysponując do roli głównej aktorką o tak zdecydowanej indywidualności, jak Nina Andrycz. poszedł Krzemiński zdecydowanie w kierunku makbetycznym. "Balladyna" w Teatrze Polskim jest wiec czymś w rodzaju "Lady Makbet gnieźnieńskiego powiatu" Ucierpiała na tym najbardzej poetycka, baśniowa część dramatu, której zabrakło lekkości i wdzięku. Było w niej więcej okrucieństwa rodem z niemieckich baśni Grimma, niż poezji Słowackiego, czy nawet elementów ,,Snu nocy letniej" Szekspira.Tu tekst został najbardziej okrojony, tu także Nina Andrycz, jako młodziutka Balladyna, była najmniej przekonująca. Zbyt wcześn
Tytuł oryginalny
Lady Makbet gnieźnieńskiego powiatu
Źródło:
Materiał nadesłany
Trybuna Ludu nr 343