EN

1.02.2007 Wersja do druku

Ku teatrowi żywemu, czyli po co nam Grotowski

Rewolucja, której jednym ze sprawców był Jerzy Grotowski, nie dotknęła naszego teatru. Polska, jako jeden z niewielu krajów - szczycąc się Grotowskim - nie wprowadza jego odkryć w dziedzinie sztuki aktorskiej w praktykę pedagogiczną na taką skalę, na jaką zasługują. Sam wielokrotnie słyszałem z ust osób związanych ze szkolnictwem teatralnym, że pomysły Grotowskiego są podejrzane, a on sam wydaje im się hochsztaplerem - pisze Dariusz Kosiński w Tygodniku Powszechnym.

Ośrodek Badań Twórczości Jerzego Grotowskiego i Poszukiwań Teatralno-Kulturowych we Wrocławiu został właśnie przekształcony w Instytut im. Jerzego Grotowskiego. Nie chodzi tylko o to, by nazwa była wygodniejsza. Instytucja osiągnęła dojrzałość, czego jednym z dowodów jest opublikowanie polskiego przekładu książki "Ku teatrowi ubogiemu". Wydana po raz pierwszy w Danii w 1968 r., stała się jedną z najważniejszych książek teatralnych drugiej połowy XX w. Wciąż wznawiana, trafiła do kanonu lektur ludzi teatru na całym świecie z wyjątkiem... Polski, gdzie nie mogła się przez długi czas ukazać, bo Grotowski nie zgadzał się na jej opublikowanie w języku ojczystym. Po śmierci artysty publikację przekładu utrudniały skomplikowane relacje ze spadkobiercami, Thomasem Richardsem i Mariem Biaginim. Tylko uporowi dyrektorów dawnego Ośrodka, dziś Instytutu - Jarosława Freta i Grzegorza Ziółkowskiego - jak również pomocy życzliwych przedsięwzięci

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Ku teatrowi żywemu, czyli po co nam Grotowski

Źródło:

Materiał nadesłany

Tygodnik Powszechny nr 15/01.02

Autor:

Dariusz Kosiński

Data:

01.02.2007