XXVII Malta Festival Poznań. Pisze Stanisław Godlewski w Teatrze.
Mimo bogatego programu po tegorocznej edycji Malty zostaje uczucie niedosytu. Zdominowały ją kontrowersje polityczne, stosunkowo mało wydarzeń wiązało się zaś z głównym idiomem bałkańskim. Jakoś rok temu, na festiwalu teatralnym, znalazłem się w gronie twórców teatru offowego. Rozmawialiśmy, oczywiście, o teatrze. Opowiadałem właśnie o świeżo widzianych Mikro Teatrach w Komunie//Warszawa - że to takie ciekawe, konceptualne, krótkie i wspaniałe, a jakie skromne. Scenografia ma się zmieścić w walizce, czas ma nie przekraczać szesnastu minut, a budżet wynosi pięć tysięcy... "Zaraz, zaraz - przerwał mi z niedowierzaniem reżyser teatru offowego - pięć tysięcy? Pięć tysięcy i to się nazywa Mikro Teatr? Mój Makro Teatr to najwyżej dwa i pół tysiąca na produkcję!" Tak, trudna sprawa z tymi budżetami w kulturze. Stawki nie są jawne ani uregulowane. Dla niektórych szczytem marzeń jest dwa i pół tysiąca, dla innych pięć tysięcy