EN

16.02.1965 Wersja do druku

Kto się boi Virginii Woolf?

NIE przypadkiem akcja sztuki Edwarda Albee'go rozgrywa się w nocy. Czas - a więc ży­cie z jego wszystkimi spra­wami - ulega jak gdyby zawieszeniu - a czwórka ludzi, bohaterów sztuki, postawiona zostaje twarzą w twarz z własnym losem, z odbiciem siebie w cudzej psychice. Akcja posuwa się nie na­przód, lecz w głąb - zaczynają się egzorcyzmy nad własną i cudzą duszą. Za­czyna się rozgrywać "dra­mat kontekstu" - wynikający nie (jak to bywało w sztukach o tradycyjnej strukturze) z postępów intrygi, lecz z udramatyzowania pe­wnego stanu rzeczy. Otóż to. Zamiast intrygi - sytuacja. Ale nie statyczna. Sytuacja, w której od­słaniają się głęboko ukryte pokłady ludzkiej świadomo­ści. Sytuacja, w której oso­by działające, jak bohatero­wie Dostojewskiego, zrywa­ją z ogólnie przyjętymi konwencjami - aby poznać siebie i innych, aby przełamać - nawet kosztem zadawanego cierpienia - dystans dzielący od otoczenia. Reprezentanci "nowej fa­li" w d

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Kto się boi Virginii Woolf?

Źródło:

Materiał nadesłany

Głos Wybrzeża nr 39

Autor:

Tadeusz Rafałowski

Data:

16.02.1965

Realizacje repertuarowe