Nie jestem pewien, czy autor wstępu do poniedziałkowej "Krótkiej nocy" Władysława Terleckiego oglądał wcześniej przedstawienie. Wyjaśniając skrupulatnie sprawę, pojedynku Stefana Bobrowskiego, przywódcy Czerwonych w Powstaniu Styczniowym z hrabią Grabowskim, zwracając uwagę na jego szczególny, polityczno-prywatny kontekst, na specyficznie polską "historiozofię" tego zdarzenia, nie uprzedził widzów, że przedstawienie wcale nie będzie o tym. Robert Gliński, reżyser telewizyjnej wersji "Krótkiej nocy", poddał tekst wielkiemu skrótowi. Chodziło jednak o uzyskanie wyrazistej narracji i poczucia telewizyjnej dramaturgii, kosztem przybliżenia argumentacji głównych bohaterów. Sprawiło to, że zamiast sztuki o tragedii człowieka uwikłanego w historię, powstało przedstawienie o właścicielu zajazdu (interesująca rola Bogdana Baera) uwikłanego w rozmaite okoliczności. Można zresztą odnieść wrażenie, że wszyscy w tym przedstawieniu po trosze
Tytuł oryginalny
Krótki spektakl
Źródło:
Materiał nadesłany
Trybuna nr 83